W moim sercu odkryłam kiedyś dwie komnaty, bo nie mogę nazwać ich komorami. Ta nazwa zarezerwowana jest wyłącznie dla mięśnia sercowego.
Moje duchowe serce (dusza)znajduje się pewnie gdzieś w mózgu. Tam powstają wszystkie myśli, jakby duchy - te budujące - zachęcające do pozytywnego działania i te zniechęcające do jakiegokolwiek wysiłku.
Po tym, jak usłyszałam czyjąś wypowiedź - zaproś Jezusa do swojego serca - zapytałam siebie : czy ktoś w moim sercu może naprawdę gościć? I natychmiast usłyszałam jakiś głos.
Dochodził on z miejsca ciemnego, gdzie nie widać było gromadzących się tam emocji
i uczuć.
Było to znajome echo krzykacza i podpowiadacza. W chwilach, kiedy musiałam podjąć jakąś decyzję, głos z ciemności zawsze był pierwszy. Namawiał mnie - zrób jak mówię, a będzie ci łatwiej i przyjemniej.
Doświadczyłam już, że takie emocjonalne myśli zawsze sprowadzały mnie na manowce.
Ten mieszkaniec ciemnego zakątka serca miał sąsiada.
W drugiej komnacie, skąd pochodziło jasne, przenikliwe światło, mieszkał rozumny, ale cichy przedstawiciel świata pokoju i łagodności. On nigdy nie nękał mnie swoimi podpowiedziami, chyba, że sama prosiłam go o pomoc .
Doświadczyłam, że, jak każdy człowiek, i ja mam swojego mądrego duchowego opiekuna - Anioła Stróża, który przez całe życie mi towarzyszy i zawsze skutecznie interweniuje
w sprawach beznadziejnych i długoterminowych.
Niestety, po pozytywnym zakończeniu trudnych spraw, rzadko okazywałam mu wdzięczność a on nigdy nie domagał się tego. Cierpliwie czekał, aż przestanę słuchać krzyczących emocji i znów go o coś poproszę.
Ludzie mówią, że Bóg jest w niebie, a diabeł na ziemi. W moim sercu mieszkają obaj przedstawiciele tych dwóch duchowych światów.
Pewnie w twoim sercu również emocje często walczą z rozumem. Przekonać się o tym można wtedy, kiedy uruchomi się wyobraźnię, czyta książki pisane przez mądrych ludzi
i z nimi rozmawia oraz, kiedy prosi się mądrość Bożą o rozsądek dla siebie i innych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz