Moje zdjęcia

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Ludzie dojrzali wiekiem

Urodziłam się w Warszawie tuż po II wojnie światowej i przez 25 lat dorastałam w rodzinie, wśród rówieśników i z pomocą instytucji edukacyjno - kulturalno- wychowawczych.
Przez kolejne 40 lat budowałam swoją pozycję zawodową oraz zaspokajałam życiowe potrzeby swoje i osób mi najbliższych. Wymagało to ode mnie poświęcenia mojego czasu, mojego wysiłku fizycznego i intelektualnego, a nawet sprytu.
Czasem czułam się przez los pokrzywdzona i nie rozumiałam, dlaczego wokół mnie źle się dzieje.
Ale nadeszła chwila, kiedy poczułam ogromną radość i wdzięczność za to, że żyję - odkryłam wspaniałości świata duchowego.
Od tamtej pory mam czas i chęci, aby dzielić się dobrymi doświadczeniami z różnych okresów mojego niemonotonnego życia w stolicy Polski i jej okolicach.
Moi przyjaciele
Od dziecka zabiegałam i dalej zabiegam o przyjaciół : miałam ich w szkole podstawowej, w szkole średniej, na studiach, potem w miejscach pracy i wśród sąsiadów.
Wszędzie, gdzie mieszkałam, spotykałam ludzi o podobnym do mojego sposobie życia i o podobnych zainteresowaniach. Do dziś jestem w stałym kontakcie z osobami, które znam od 55 lat, od 47 lat, od 34 i od 11 lat.
Celowo napisałam "zabiegam", bo niektóre przyjaźnie wymagały ode mnie szczególnych starań, a niektóre nie przetrwały próby czasu.
Lubimy z mężem zapraszać do naszego domu przyjaciół i rodzinę moją i jego i są to spotkania "twórcze".
Wymieniamy się opowieściami i zdjęciami z różnych wydarzeń, a nasze wnuki i seniorzy rodu są aktywnymi uczestnikami tych spotkań. Planujemy wspólne wyjazdy i indywidualne podróże.
Na naszym stole bardzo rzadko pojawia się alkohol, bo prawie wszyscy posiadają prawo jazdy i podróżują samochodami.
W mieszkaniu nie czuć dymu papierosowego, bo młodzi nigdy nie palili, a starsi wiele lat temu zerwali z tym nałogiem.
Częstujemy się owocami sezonowymi, sałatkami i różnymi przekąskami. Na urodzinowych przyjęciach nigdy nie zabrakło domowego tortu.

W czasach "komuny" bywało inaczej, bo nie tylko dyskusje polityczne zatruwały życie rodziny, ale dotkliwe braki we wszystkich dziedzinach życia. Już nie wspominamy tamtych lat i czujemy się komfortowo w czasie częstych spotkań w gronie przyjaznych osób.
Podobną postawę wobec otoczenia przyjmują nasze dzieci i wnuki. Są życzliwie otwarci na znajomych i nieznajomych, a grono ich oddanych przyjaciół to lokata lepsza niż konto w banku.

Przyroda

Pamiętam dobrze mój pierwszy świadomy kontakt z przyrodą. W wieku sześciu lat z wielką przyjemnością biegałam boso po rozgrzanym piasku . Potem wbiegłam na wysuszoną od słońca łąkę i poraniłam sobie stopy. Zapamiętałam to, bo wtedy po raz pierwszy w życiu rozmawiałam z obcą i bardzo starą kobietą. Była ubrana na czarno, miała chustkę na głowie. Nisko pochylona zbierała coś w trawie. Pokazała mi kwiaty dziurawca i stwierdziła, że parzy się je i pije, żeby "pomagać wątrobie".
Ta staruszka wydała mi się bardzo mądra i tak przez długi czas myślałam o ludziach w podeszłym wieku.
Dopiero potem zrobiłam korektę w swoich poglądach.
Od dzieciństwa pamiętam zapach leśnego powietrza, kiedy zbieraliśmy grzyby, jagody, leśne maliny albo szyszki na opał. Przynosiłam z tych wypraw bukiety kwiatów, które szybko więdły, więc potem zaprzestałam "dewastacji" łąk i lasów.


Mieszkaliśmy z rodzicami pod Warszawą i wtedy założyłam pod oknami naszego mieszkania swój pierwszy ogródek kwiatowy. Stopniowo poznawałam nazwy roślin i sposoby ich pielęgnowania. W kolejnych latach swojego życia zakładałam jeszcze kilka ogródków, bo wiele razy zmieniałam z rodzicami a potem sama swoje miejsce zamieszkania. Do niedawna uprawiałam z mężem działkę pracowniczą, a jesienią cieszyłam się z nim i z naszymi dziećmi z plonów kwiatowo-warzywno-owocowych. Po przejściu na emeryturę zajęłam się amatorskim pielęgnowaniem storczyków i kilka z nich udało mi się rozmnożyć.
Dziś nasze dorosłe dzieci i wnuki lubią spędzać urlopy w gospodarstwach agroturystycznych, wśród lasów, nad jeziorami lub wędrują po górach. Taki styl życia utrwalają na swoich fotografiach i porównują je z moimi sprzed 40 lat. To nas z mężem bardzo cieszy, bo przecież o prawdziwą radość w życiu chodzi.
Zobacz moje zdjęcia .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz