Mam wielkie szczęście, że moje niedokładnie sprecyzowane dziecięce marzenia spełniły się w moim dorosłym życiu. Miałam 12 lat, kiedy po raz pierwszy w życiu usłyszałam
w głosie młodej nauczycielki życzliwy ton, jakim zwracała się do mnie i do innych uczniów. Było to tak szokujące, że często ze wzruszeniem wracałam potem do lekcji,
którą przeprowadziła z nami nowa nauczycielka.
Zamarzyło mi się wtedy, żebym i ja mogła kiedyś zwrócić się do uczniów
z serdecznością i uśmiechem. Moje dotychczasowe szkolne doświadczenia były złe.
Jednak tamten dzień sprawił, że uwierzyłam w powiedzenie - wszystko jest możliwe
przy dobrych chęciach i dobrym przykładzie.
Nauczycielką zostałam w wieku 20 lat po ukończeniu 4.letniego LO i 2.letniego Studium Nauczycielskiego. Kuratorium Oświaty w Warszawie udostępniło mi adresy szkół podstawowych, gdzie potrzebowano nauczyciela mojej specjalności.
Wybrałam szkołę na wsi pod Warszawą, gdzie przysługiwało mi bezpłatne mieszkanie służbowe. Grono nauczycielskie wraz z kierownikiem szkoły liczyło tylko 10 osób,
a pięcioro z nas miało krótki staż pracy.
Prawie wszyscy byliśmy młodzi i lubiliśmy prowadzić nasze lekcje kierunkowe i zajęcia pozalekcyjne typu szkolne koło PCK albo kółko fotograficzne. Do dziś mam zdjęcia wykonywane i wywoływane przez uczniów z miejsc, które razem zwiedzaliśmy.
Mam też widokówki i karty pocztowe od uczniów, które przysyłali do mnie z wakacji
i ze swoich podróży.
Lubiliśmy się nawzajem i takie wrażenie odnosiłam potem pracując ze studentami
albo z uczniami szkoły średniej, kiedy zmieniłam miejsce pracy po ukończeniu zaocznych studiów magisterskich.
Ten idylliczny obraz psuły czasem moje kontakty z rodzicami lub inaczej myślącymi
i pracującymi kolegami – nauczycielami.
Od kiedy przeszłam na emeryturę tęsknię do szkolnego gwaru, spotkań i rozmów
z młodymi ludźmi, co tylko zrozumieją koledzy - nauczyciele, z którymi utrzymuję
stały kontakt.
W gronie moich znajomych są też ludzie pracujący z pasją w innych zawodach.
Znam też ludzi niezadowolonych ze swoich życiowych decyzji i wiem, jak jest im ciężko znaleźć swoje miejsce na ziemi. Czasem udaje mi się wskazać im inny kierunek myślenia i to też daje mi satysfakcję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz